Rozchwytywany zamiennik corhydronu

Gazeta Wyborcza

Corhydron, którego przynajmniej jedna partia z powodu błędu jeleniogórskiej Jelfy może zawierać lek wywołujący zwiotczenie mięśni, został wycofany z obrotu w ubiegłą środę. Lekarze mieli podawać pacjentom inne lekarstwa o podobnym działaniu. Dopiero wczoraj został sprowadzony z Brna hydrocortison valeant, który jest odpowiednikiem corhydronu. Będzie sprzedawany w Polsce, choć dołączone do niego ulotki są tylko po czesku. – Nie ma czasu na drukowanie informacji po polsku – tłumaczy rzecznik Ministerstwa Zdrowia Paweł Trzciński,

Hydrocortison rozszedł sie błyskawicznie. W ciągu kilku godzin 315 szpitali zamówiło 118 tys. ampułek ze 138 tys. zaimportowanych.

– Mieliśmy urwanie głowy. Do telefonów posadziliśmy nawet naszych przedstawicieli z terenu – mówi Tomasz Jóźwik z wrocławskiej Urtiki, która jako jedyna dystrybuuje lek do polskich szpitali. Hurtownia musiała reglamentować lekarstwo, ponieważ większe szpitale chciały kupować duże ilości. – Nie wiadomo, kiedy ruszy produkcja w Jelfie, więc chcieli zrobić zapas – wyjaśnia Maciej Ziombka, dyrektor ds. lecznictwa Szpitala Specjalistycznego im. Marciniaka we Wrocławiu. Czeska 100-miligramowa ampułka kosztuje 4,36 zl – o kilkanaście groszy więcej od corhydronu 100 mg.

W Jelfie, gdzie główny inspektor farmaceutyczny wstrzymał w czwartek produkcje, nadal pracują kontrolerzy inspektoratu, którzy wyjaśniają, jak doszło do zamiany leków. Według naszych informacji końcowy raport ma być gotowy dziś wieczorem. W czwartek do firmy przyjedzie ekspert z Niemiec, który przeprowadzi audyt na zlecenie Jelfy.

Lubelska prokuratura wyjaśnia, czy ktoś w Polsce zmarł po wzięciu corhydronu. – W samym województwie lubelskim od sierpnia ubiegłego roku zmarło 27 osób zażywających to lekarstwo – mówi prokurator Ewa Piotrowska. – Będziemy badać, co było powodem śmierci. Na początku afery z corhydronem resort zdrowia uspokajał: wiadomo, ze do fatalnej zamiany leku doszło w partii z najsilniejsza, 250-miligramowa dawka. To zastrzyki dożylne, które podają lekarze lub pielęgniarki. Podmieniony lek zwiotczał mięśnie, tak ze pacjent nie mógł oddychać. Trwało to jednak krótko i życie ratowało sztuczne oddychanie. Wiadomo o ośmiu takich przypadkach.

Prokuratura zbiera teraz dokumentacje, musi przesłuchać lekarzy, pielęgniarki i członków rodzin. Potem materiały ocenia biegli lekarze. Niewykluczone są ekshumacje czy sekcje zwłok.

Poznańska kancelaria Sójka & Maciak specjalizująca się w procesach z koncernami farmaceutycznymi szuka osób, które chcą pozwać Jelfe. – Chodzi o osoby, które doznały w związku z pomyłką jakiegoś uszczerbku na zdrowiu – tłumaczy mec. Przemysław Maciak. – Może to być choćby depresja.

Premier zdymisjonował wczoraj szefa Głównego Inspektoratu Farmaceutycznego Zbigniewa Niewójta. Jego obowiązki przejęła Zofia Ulz.

Limitations raise questions. We provide answers.
Share